6:00. Wstajemy. Zaczynamy nowy piękny dzień. Tak by chciało się napisać. Niestety choć nowy, to tak samo pochmurny, wietrzny i raczej zimny jak poprzedni. Jemy, zbieramy graty i w drogę. Gdzieś na pierwszej przełęczy dopada nas deszczyk. Jeszcze tym razem jest to tylko deszczyk.
 |
 |
Przed burzą |
Potem zaczyna padać, a za chwilę lać. I leje. A ścieżka zamienia się w błotnisty szlak. Szczęśliwie przed ostatnią przełęczą robi się piękna słoneczna pogoda i większość rzeczy bardzo szybko wysycha.
W Rumbak bierzemy obiecany nam poprzedniego dnia prysznic. Oto na skraju naszego pola płynął sobie wartko wręcz bajkowy i całkowicie niepasujący do scenerii strumyczek. Korzystając z jego obecności i resztek słońca przeprowadzamy zagrażające życiu zabiegi zwane potocznie ,,myciem się''.
 |
 |
Nasz obóz w Rumbak |
 |
Niepasujący do otoczenia bajkowy strumyczek |
Na zakończenie kilka szczegółów technicznych. Trasa to około 5 godzin. Trudna nie jest, ale faktycznie dobrze jest zacząć ją na świeżo, nocując przed pierwszą przełęczą. Jeśli będzie ładna pogoda to być może, że bedziemy iść nawet i dłużej ze względu na podziwianie widoków.